poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 18

                                                          ***2 tygodnie później***


Tej nocy nie mogłam spać, tyle myśli zaprzątało mi głowę... Mój związek, moja rodzina, przyjaciele... Leżałam na łóżku wtulona w Tomlinsona. Było mega fajnie i przyjemnie to nic, że mój chłopak mnie lekko przygniatał. W ogóle mi to nie przeszkadzało... Niestety szybko zmieniłam zdanie, więc przez "przypadek" uderzyłam go w głowę, no i koniec końców Louis się obudził.
- Co się dzieje? Van? Kochanie czemu nie śpisz? - usłyszałam jego zaspany głos.
- Nie mogę spać. Louis jak to z nami będzie?
- Zależy o co pytasz.
- Ty jesteś wielką gwiazdą, masz miliony fanek, a ja co? Nic i na dodatek jestem siostrą waszych "wrogów". Więc Louis jak to z nami będzie? - wyrzuciłam to co leżało mi na sercu.
- Kochanie... - wymruczał, a zaraz po tym poczułam jego wargi na swoich - jesteś cudowna...Niesamowita...Moja... - wyszeptał między pocałunkami.
- Powiesz mi co się stało, że nie lubicie się z The Wanted? - powiedziałam ciężko oddychając po przyjemności jaką zaserwował mi Lou.
- Ech niech będzie, może rzeczywiście będzie lepiej jak będziesz wszystko wiedziała. To wszystko zaczęło się na początku kariery One Direction... Nasi managerowie mieli problem z zaakceptowaniem dwóch boysbandów w jednym mieście. Bo nie przyniesie to zysku, bo zespół będzie miał mniej fanów niż może mieć, rozumiesz? W zasadzie to właśnie oni zaczęli toczyć wojnę między sobą. Potem, ech potem chłopaki z The Wanted zaczęli nam odbijać dziewczyny, jako Directioner pamiętasz pewnie Eleonor i to jak w niewyjaśniony sposób przestaliśmy ze sobą się spotykać. Ona... Ona zaczęła mnie zdradzać z Nathanem, a ja jak się dowiedziałem to wywaliłem ją z mojego mieszkania i zerwałem z nią - widać było, że Louis bardzo cierpiał jak mi to opowiadał. Tak jakby przeżywał to jeszcze raz. A ta cała Eleonor to suka, nigdy jej nie lubiłam, a teraz to aż jej wręcz nienawidzę.
- Czekaj, czekaj przy odbijaniu dziewczyn użyłeś liczby mnogiej. Kto to jeszcze robił?
- Hmm, na pewno ten wspomniany Nathan, a reszty to musiała byś się sama spytać bo ja wiem tylko tyle.
- Ale lokowaty debil nie brał w tym udziału?
- Zdaje się, że Zayn miał z nim problem, ale nie jestem pewien.
- Zapamiętaj, że ja cię nigdy nie zostawię dla kogoś innego Lou.
- Będę pamiętał skarbie, a teraz idziemy spać bo jest trzecia w nocy. Dobranoc.
- Branoc kocie - nawet nie wiedziałam, że byłam aż tak zmęczona. Gdy moja głowa spotkała się z poduszką od razu bym zasnęła, gdyby nie coś co jeszcze muszę zrobić. Wzięłam do ręki komórkę i szybko napisałam sms'a do Maxika.

                                                        "Musimy się spotkać i to jak najszybciej. Vanessa"

Nie interesuje mnie to że jest godzina jaka jest. Po prostu muszę znać prawdę i już. Po chwili myślenia wtuliłam się w poduszkę i odleciałam do krainy snów... Obudziłam się rano sama co mnie nie ucieszyło, zauważyłam kartkę na stoliku obok łóżka. Tak jak od razu ją przeczytałam tak samo uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Louis napisał coś takiego:
                                                                     
                                                      " Nie chciałem cię budzić bo za słodko spałaś.
                                                        Czekam na dole ze śniadaniem. Róże wskażą ci drogę.
                                                         Kocham cię <3                                                                                                                                                                            Twój Louis ;*"

Wyczołgałam się szybko z łóżka i wzięłam orzeźwiający prysznic. Następnie ubrałam się w krótkie spodenki i koszulkę w paski ( mam nadzieję, że Louis nie będzie zły ;p). Po szybkim sprawdzeniu czy Max mi nie odpisał wyszłam z pokoju i jak napisała Marchewa szłam wyznaczoną drogą, która o dziwo (wcale nie) skończyła się w jadalni (woow, naprawdę nie spodziewałam się). Co dziwne i to akurat takie jest Tomlinsona w niej nie było... Zdezorientowana ruszyłam na poszukiwania i tym razem na moje szczęście znalazłam go szybko bo spał na kanapie w salonie. To był taki słodki widok, że usadowiłam swoją dupeczkę na dywanie, która znajdywała się zaraz koło kanapy. Po chwili Louis zaczął się tak wiercić i kręcić (na jego nieszczęście chyba zapomniał, że śpi na kanapie) co zaowocowało tym, że zaliczył bliższe spotkanie z dywanem i przy okazji mnie zmiażdżył (to fajne nie było). Przy najmniej się obudził, ale to chyba przez mój krzyk, hmm...
- Lou... Lou... zejdź ze mnie... nie mogę oddychać...
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam - powiedział pomagając mi się zebrać z podłogi - nic ci nie jest?
- Żyje, jeszcze... Idziemy na to śniadanie? Głodna jestem, nie chce cie martwić, ale co jakiś czas zamieniam się w Horana i chyba właśnie to jest ten moment.
- Boże nieee. Dwóch Horanów jak ja to zniosę? - jego lament był słodki, haha.
- Ja jestem słodsza od Nialla - powiedziałam i chyba ostatecznie przekonał go całus... No dobra trochę dłuższy całus. No co ja poradzę, że Louis jest taki zajebisty?
Po dobrym jedzonku, szczęśliwi (może tylko ja bo się najadłam) zaczęliśmy sprzątać. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów przy myciu naczyń...
- Louis idioto jestem cała w pianie!
- Van idiotko jestem cały mokry!
Już chyba nigdy nie będziemy musieli przekonywać ludzi, że jesteśmy normalni bo nam to nie wyjdzie. Gdy na siebie popatrzeliśmy zamiast iść się przebrać to padliśmy na podłogę i wybuchliśmy śmiechem.
- Kochanie ty moje, jedyna moja marcheweczko. Pamiętasz, że miałem dostać nagrodę za "Zmierzch"?
- Pamiętam, a za ile chłopaki będą?
- Za jakieś 5 godzin - powiedział drapiąc się po podbródku i patrząc na swój wymyślony zegarek.
Zaciągnęłam Louisa do łazienki w między czasie pozbywaliśmy się wzajemnie ubrań. Pod prysznicem nie obyło się bez pocałunków, ale nic więcej nie było. Jak spłukaliśmy się, a w zasadzie jak ja się spłukałam z piany, Tommo wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Po tym jak rzucił mnie na łóżko, sam się na mnie położył i zaczął obsypywać moją szyję, ramiona, brzuch i uda pocałunkami. Długo nie pozwoliłam mu pozostać w takiej pozycji, pocałowałam go namiętnie po czym przewróciłam go na plecy tak, że ja znajdowałam się nad nim. Niestety chyba dzisiaj ktoś na górze nas nie kocha bo gdy już mieliśmy przejść do tego "najważniejszego" mój telefon oznajmił, że mam wiadomość.
- No bez jaj - usłyszałam z ust mojego chłopaka.
- Odbijesz to sobie. To może być coś ważnego - powiedziałam całując go i ręką namierzając mój telefon. Proszę państwo adresatem sms'a jak zawsze w odpowiednim momencie jest... Max. Chociaż tyle, że zgodził się ze mną spotkać bo inaczej to bym go zabiła. Umówiłam się z nim za 15 minut w domu 1D, skłamałam, że wszyscy z 1D są w szkole, ale co tam.
- Louis ubieraj się za paręnaście minut będzie tu Max
- Coo? Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś? - serio?
- Jesteś takim idiotą czy tylko udajesz? Nie widziałeś, że przed chwilą dostałam tego sms'a? Wstawaj musimy się ubrać.
- Nic nie musimy - powiedział przewracając się na brzuch.
- Och Tomlinson przestań zachowywać się jak dziecko
- No dobra.
Po chwili już byliśmy ubrani, poprawiłam jeszcze włosy i akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Jako, że nikogo więcej się nie spodziewałam obstawiłam, że to Max i nie pomyliłam się. Nie był jednak on sam, mianowicie miałam zaszczyt zobaczyć jeszcze... Toma.
- Wejdźcie
- Van co ty masz na głowie? - no tak wiecznie "rozgarnięty" inaczej Tom.
- Włosy Tom, włosy. Nie widać?
Na tą uwagę Max się roześmiał, oj już przy nich dwóch czuje się jak w domu. Szczerze się przyznam, że mi ich brakowało, kochanie cioty.
- Wiem, że włosy, ale co ty zrobiłaś z kolorem?
- Aa to Maxik ci jeszcze nie powiedział? Oj nie ładnie Max nie ładnie. Tom wiesz pomalowałam i tak wiem, wiem świetnie wyglądam, wspaniale chodźmy do salonu.
We wspomnianym przeze mnie pomieszczeniu zastaliśmy rozwalonego na kanapie Louisa, oczywiście poszłam siąść obok niego lecz nie przypuszczałam, że obejmie mnie ramieniem. Posłałam mu karcące spojrzenie i spojrzałam na chłopaków, którzy stali ze zdenerwowanymi minami, ale tak troszeczkę (wcale nie... kogo ja próbuje oszukać?).
- Miało nikogo nie być - wycedził przez zęby Max.
- Tak wiem Łysolku, ale nic nie poradzę na to, że Louis został, a ja bardzo się chciałam spotkać.
- A nie możemy później? Sami? - zapytał Tom.
- Nie! Albo gadamy tu i teraz albo nigdy.
Jak dało się zauważyć Louisa bawiła ta sytuacja, ale też w jego oczach można było dostrzec zdenerwowanie.
- Ech, niech będzie - skapitulował Max.
- O czym chcesz pogadać? - tak i Tom też, idzie lepiej niż myślałam.
- Chodźcie do kuchni, pogadamy na osobności. Louis zaczekaj tu na mnie, okej?
- Dobrze skarbie.
I mój plan legł w gruzach... Chodzi mi o to żeby nie mówić chłopakom, że jestem z Tomlinsonem.
- Chłopaki - powiedziałam będąc już z nimi sama- chcę wiedzieć czemu nie lubicie się tak z 1D ich wersje już znam teraz chce poznać waszą.
- Zapewne nakłamali, ale niech ci będzie. Max opowiedz.
- Ej czemu ja?
- Bo tak, panie ja jestem liderem, albo chociaż tak się zachowuje.
- Ech niech ci będzie Parker, a więc wszystko zaczęło się od naszych managerów...
- Jak to? Czemu?
- Van na litość boską przestań zachowywać się jak Jay i nie przerywaj mi, zaraz się wszystkiego dowiesz. A więc było tak...
Po skończonej przemowie Maxa wszystko stało się jasne, mogłabym powiedzieć, że wręcz jasne jak słońce.
- Czyli mam rozumieć, że całą kłótnie zaczęła ta dwójka idiotów to znaczy waszych managerów. A później była sobie taka tam Kate i zarywała do Jaya i jednego z 1D wnioskuje, że to był Zayn, a po tej sprawie Nath nie mógł utrzymać tego co ma w spodniach o ile w ogóle coś tam ma i startował do Eleonor byłej już dziewczyny Louisa? I teraz jesteście takimi debilami, że się nie lubicie i wzajemnie obrażacie publicznie?
- Tak - powiedzieli wspólnie
- Jesteście pojebani jak kasztany, no ale nie ważne to tyle?
- W zasadzie jest jeszcze taka jedna sprawa.- zaczął Tom.
- Vanesso czy razem ze swoją przyjaciółką Mary przyjdziesz na nasz koncert, który jest za miesiąc? - dokończył Max.
- Aww debile oczywiście, że tak no o ile Mary będzie chciała to ją ze sobą zabiorę - powiedziałam z uśmiechem.
- Ej, ej tylko nie debile. Nie pozwalaj sobie młoda.
Jaaaasne, nie debile? Żarciki. No ale tego nie powiedziałam już na głos. Zauważyłam też, że autentycznie chcą mi coś jeszcze powiedzieć, ale jakoś im nie wychodzi.
Posłałam w ich stronę minę "Spowiadajcie się ze wszystkiego bo jak nie to inaczej się policzymy" i jak zawsze podziałało.
- No dobra już dobra, jako że wzięliśmy urlop toooo zostajemy tu jeszcze przez 2 miesiące no pod warunkiem, że zagramy ten koncercik za miesiąc. Iiiiii chcieliśmy cię prosić, żebyś... żebyś wróciła... do domu... do nas - wydusił w końcu Tom.
- Musicie się bardziej postarać i wiecie o co mi chodzi - ale widząc ich smutne twarze, dodałam - ale jak chcecie to mogę z wami teraz iść w odwiedziny i po kilka świeżych ubrań.
- Też może być no to w drogę - och Max nie poznałeś jeszcze mojego "ale".
- Pójdę, ale pod warunkiem, że Louis idzie z nami
- Musi? - ta dwójka ma w sobie coś takiego, że często mówią to samo w jednej chwili.
Jako odpowiedź pokiwałam tylko głową, no bo co to za głupie pytanie?
- Czemu tak bardzo chcesz żeby z nami poszedł? Nie wiem, to twój chłopak?
Znowu kiwnęłam głową, Max jest taki bystry.
- Mam nadzieje, że jak byliście sami to wy nic ten tego?
Spuściłam głowę w dół no bo co miałam powiedzieć... "Nie sorry właśnie nam w tym przeszkodziliście" Jak by tego było mało, spaliłam buraka jakich mało.
- No nie Van to z nim to zrobiłaś? - tak Tom tylko wcześniej, nie dzisiaj.
- Może tak może nie i tak się nie dowiecie, no to jak idziemy? Louis idziemy!
Dobrze, że tym razem Tommo mnie posłuchał, po drodze chłopaki posyłali sobie mordercze spojrzenia. Miałam już tego dość więc dla rozluźnienia złapałam mojego chłopaka za rękę co mu się bardzo spodobało. Stresowałam się jak nie wiem co w końcu ja już tam nie mieszkam, uciekłam stamtąd. Jak na mnie zareagują? Jak zareagują na Louisa? Te dwa pytania zaprzątały mi głowę. Wkrótce doszliśmy na miejsce, chłopaki weszli pierwsi, ja ruszyłam zaraz za nimi... Krótki wdech i wydech i jestem w środku...










 


Witam, wszystkich ;) Jak widać w końcu dodaje nowy rozdział, mam jak więc to robię... Hmm następny rozdział będzie jak będzie minimum 4 KOMENTARZE OD CZYTELNIKÓW/CZYTELNICZEK. Kolejny raz przepraszam was, że tak późno cokolwiek dodaje, rozdziały mam gotowe na telefonie tylko brakuje mi czasu żeby przepisać i poprawić je na komputerze.Wiem, że nie idzie mi takie pisanie na blogu w opowiadaniu, ale staram się choć zdecydowanie mogę wam powiedzieć, że lepiej mi idzie pisanie artykułów, może powinnam dać sobie spokój z blogiem? Ciężko mi jest zostawiać te cudowne osoby co to czytają, mogę wam jedynie obiecać, że dokończę to opowiadanie... Dzisiaj chaotyczna notka, zresztą jak zwykle.


Pauline...



poniedziałek, 16 grudnia 2013

Ważna informacja!

Nie martwcie się ciągle pamiętam o tym że mam dodać kolejny rozdział i zrobię to już w tym tygodniu (mam taką nadzieje). Przepraszam za tą zwłokę, ale mój komputer odmówił posłuszeństwa mimo, że niecały miesiąc temu był w naprawie... Mimo to ciągle szwankuje mi internet, a teraz jestem w szkole dosłownie na chwilkę żeby was poinformować i być w stosunku do was fair. Wiecie, że was kocham <3 









Pauline...

poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 17

O mamuniu boje się!...
- No dobra, a więc ty i Louis, szafa na 10 minut
- Świetne zadanie Hazz - powiedział widocznie zadowolony Louis za co go leciutko uderzyłam w ramie, no ale nie powiem też się ciesze z tego zadania.
- Wspominałem może, że macie się całować? - spytał niewinnym głosem na co wszyscy wybuchnęli śmiechem, oczywiście oprócz mnie i Louisa. Dodatkowo Mary z Harrym przybili "piątkę" czyżby spisek?
Teraz to go kurde kocham. Tylko czy on nie wie, że my się już całowaliśmy?
Nie było gadania, więc szybko poszliśmy do szafy Liama, tak do niego bo wszyscy stwierdzili, że tylko tam pomieścimy się we dwójke, a co dziwne szafy mieli ogroooomne. No, ale nie wnikałam dalej zapewne mieli super ekstra mega bałagan. Będąc już zamknięta w tej "małej" przestrzeni zaczęłam się rozglądać, hmm... Daddy ma całkiem fajne koszule, ciekawe czy się nie obrazi jak jedną sobie pożycze? Nie no na pewno nie będzie miał nic przeciwko. Louis jak zobaczył co robie (uwierałam koszule Li) oczywiście jak że by inaczej wybuchł śmiechem, no śmieszne bardzo.
- Świetnie wyglądasz
- A dziękuje Lou dziękuje
- Wiesz zdaje się, że mamy zadanie do wykonania - powiedział kładąc mi dłonie na talii i lekko mnie do siebie przyciągnął.
Zarumieniłam się gdy z zafascynowaniem patrzył mi w oczy, czułam się tak jakby już wszystko o mnie wiedział. Przysunął swoją twarz do mojej i mnie pocałował, świat zaczął mi do okoła wirować, a serce znacznie przyśpieszyło swoje ruchy. Tak było za każdym razem gdy Louis mnie całował, albo był blisko mnie... Cóż chyba się zakochałam, ale on pewnie we mnie nie. Po chwili poczułam jego ręce pod koszulą, hmm... czyżby Lou miał ochote na coś więcej? Oderwałam się od niego i spojrzałam w oczy, które wręcz paliły pożądaniem.
- Lou nie możemy, Harry pewnie siedzi pod szafą i podsłuchuje - wyszeptałam mu do ucha.
- Idziemy do mnie do pokoju? Musimy porozmawiać, bez osób trzecich - powiedział do mnie Tommo
- Tak jasne
Wyszliśmy z szafy i pierwsze co zobaczyłam to Harry i Marry przyklejeni do szafy, popatrzyłam na nich z politowaniem i poszłam do pokoju Tomlinsona. Czekałam na niego 5 minut, Boże stresuje się. Ciekawe o czym chce ze mną porozmawiać. Byłam tak zamyślona, że nie usłyszałam Louisa, który teraz już siadał koło mnie na łóżku.
- Vanessa jest coś o czym musze ci powiedzieć, zbieram się do tego już od jakiegoś czasu.
- W takim razie słucham i ja też mam ci coś do powiedzenia.
- Dobra powiem posto z mostu. Ech... od czasu kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem nie moge przestać o tobie myśleć. No wiesz ja się w tobie zakochałem - jego słowa sprawiły, że mnie zamurowało i to serio, nawet o tym nie śniłam, że sam Louis William Tomlinson wyzna mi miłość.
- Powiesz coś?
- Wiesz... Louis po prostu jestem w szoku bo ja chciałam ci powiedzieć, że cię kocham, ale bałam się twojej rekacji bo myślałam, że ty do mnie nic nie czujesz i dla... - Boo Bear przerwał mój słowotok świetną metodą... Tak, tak pocałował mnie, mm.
- W końcu moge o to zapytać i się nie bać twojej odpowiedzi, chyba. Vanesso uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? Potem oczywiście panią Tomlinson i będziemy mieć gromadke małych Tomlinsonów tak ładnych jak ich mamusia
- A jak myślisz głupku? Oczywiście, że tak. Miło, że zdradziłeś już swoje plany na przyszłość.
- Oj no wiesz, kocham cię
- Ja ciebie też
Mój chłopak, o mamuniu jak to pięknie brzmi, a więc mój chłopak okręcił mnie do okoła i kolejny raz dzisiaj mnie pocałował. Przyciągnął mnie do siebie tak, że upadliśmy na łóżko. Po chwili z pocałunkami przeniusł się na szyje w między czasie ściągając ze mnie koszule. Ze spodniami też poszło mu sprawnie i teraz leże przed nim w czarnej koronkowej bieliźnie. On od rana był w samych bokserkach, więc praktycznie nie musiałam nic robić. Powoli zaczęłoam ściągać z niego jedyne odzienie, Louis od razu mi się odwdzięczył i też nie miałam na sobie już nic. Chłopak obsypywał pocałunkami całe moje ciało, a ja złapałam jego przyjaciela w rękę i poruszłam nim w góre i w dół. Lou wzdychał co chwile i długo nie wytrzymał bo po chwili czułam jak we mnie wchodzi. Na początku jego ruchy były wolne, delikatne, ale przecież to Louis i długo tak nie wytrzymał. Oboje wydobywaliśmy z siebie dźwięki zadowolenia, mam nadzieję, że chłopcy nie podsłuchują. Louis poruszył się jeszcze kilka razy i zastygł w miejscu, właśnie wznieśliśmy się na wyżyny rozkoszy.

                                                ***Louis***
W końcu zmęczeni opadliśmy na łóżko, przytuliłem dziewczyne do siebie i pocałowałem krótko.
- Kocham cię diabełku - wyszeptałem
- Ja ciebie też marchewko
- To co robimy bo jest dopiero 16?
- Hmm, film? Tylko jakieś romansidło bo nie mam zamiaru dzisiaj wychodzić z tego łóżka
- To mi pasuje - pocałowałem moją ukochaną i jeździłem rękami po jej ciele, przypadkiem zatrzymując się na jej pośladkach. Och serio przypadkiem? Nikt w to nie wierzy, no dobra specjalnie się tam zatrzymałem.
- Jeszcze ci mało?
- Taak, nie moja wina że jesteś taka piękna i tak na mnie działasz
- Louis nie teraz, okej?
- No dobra, a więc oglądamy romansidło jakieś propozycje? - zmieniłem temat
- Jeżeli obejrzysz ze mną wszystkie części "zmierzchu" dam ci specjalną nagrodę
- Hmm nagroda powiadasz? I to jeszcze zpecjalne, okej ja się na to pisze - powiedziałem z wielkim uśmiechem.
Po pierwszym filmie z naszego maratonu, ktoś zaczął pukać do drzwi, więc chcąc nie chcąc musze otworzyć. Założyłem bokserki, a Van koszule Liama.W końcu otworzyłem te zasrane drzwi, a za nimi stał nie kto inny jak pan Payne.
- Tak? - spytałem w miare miło
- Chciałem się spytać czy nie jesteście może głodni bo właśnie zrobiłem obiad, a wiesz jaki jest Niall
- Każdy wie, czekaj spytam się Van czy chce
- Jakby nie było jestem w tym pokoju i wszystko słysze, Liam a co jest? - usłyszeliśmy jej głos
- Spaghetti
- Mm to jak najbardziej jestem za i Louis też
- Dobra, a tak w ogóle ładna koszula mam nawet podobną
Ciekawe czy się kapnie, że to jego koszula.
- Wiem bo moja, dzięki za pamięć o nas bo z Horanem o to ciężko
Po jakichś 3 minutach Li przyniósł nam jedzenie, nieźle się przy nim wygłupialiśmy, karmiliśmy się wzajemnie i takie tam. Nasz wieczór z  filmami skończył się około 1 w nocy, muszę przyznać, że całkiem fajny jest ten Zmierzch.








W końcu dodałam kolejny rozdział, pisałam go aż 2 razy i ani razu mi się nie chciał zapisać w roboczych... Do tego dochodzi dużo nauki, testy, kartkówki, prace domowe itd. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta i od razu moge powiedzieć, że już mam w notatkach na telefonie napisany nowy rozdział musze wprowadzić tylko kilka poprawek i dodaje kolejny. W sumie chyba tyle chciałam napisać, ale może jeszcze wyjaśnie czemu dawne nie było 17 rozdziału po prostu pod 16 był tylko 1 komentarz od czytelniczki więc straciłam zapał do pisania, stwierdziłam że dodam kolejny rozdział jak będzie więcej komentarzy, no ale się przeliczyłam... NASTĘPNY ROZDZIAŁ DODAM JAK BĘDĄ MINIMUM 3 KOMENTARZE OD CZYTELNICZEK/CZYTELNIKÓW! ;)

PS. Rozdział nie jest sprawdzany więc wybaczcie błędy.

Pauline...

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 16

Hyhy Mary nienawidzi horrorów bo się boi, ale od czego ma Harrego. To będzie ciekawie... I jak myślałam tak się stało Mary i niestety Harry bali się horroru, który wybrałam z Niallem, więc wtulili się w siebie. To nie tak miało wyglądać, ale ważne że się udało. Wiem, że później mogę za to oberwać od mojej słodkiej przyjaciółki, ale co tam. Już się nie mogę doczekać tej dzisiejszej nocy, ach. W końcu dobrnęłam do końca tego filmu, który mnie szczerze powiedziawszy nudził. Przed nami jeszcze 2-3 filmy. Oczywiście nasze kevinki jak to określił wiadomo kto, a jak nie to chodzi o Louisa no ale wracając do tematu nasze kevinki bardzo sprzeciwiali się przed kolejnym filmem, ale ich przegłosowaliśmy. Już na początku kolejnego seansu Horanowi zabrakło jedzenia więc trzeba było czekać, aż Daddy uzupełni zapasy. Na szczęście po długiej męczarni dla mnie jak i Louisa, Nialla, Zayna i Liama, którzy zasnęli dobrnęliśmy do końca naszego maratonu. Dla dobra przerażonego Harrego obudziłam Lou, a sama zabrałam Mary najpierw do kuchni po przekąski i picie, a potem poszłyśmy do pokoju.
- No dobra to co robimy? Maseczki? Manicure? Fryz? Ubrania? Sesyjka? - wymieniałam po kolei.
- No to może... eee... wszystko?
- Ok no to siadaj na fotel i zaraz się tobą zajmę
Całkowite przygotowanie Mary zajęło mi godzinkę, ale wyglądała po prostu pięknie nie chce się tutaj wywyższać i przechwalać, ale taka prawda, hyhy.
No pierwsze to taki seksi wydanie, drugie zresztą też, ach ja to mam talent. O nie przechwalam się, nie nie prawda? Prawda?
- No kochaniutka spisałaś się, ale teraz kolej na ciebie - powiedziała wyraźnie zadowolona Mary. Oj Hazzuś też się będzie cieszył z tych seksownych zdjęć.

Ale teraz powiem wam jedno: Boje się. Swoją drogą ciekawe co te debile robią fajnie jest z nimi mieszkać. Mojemu koteczkowi trochę zajęło ogarnięcie mnie, ale powiem wam, że efekt końcowy był...był... no po prostu był zajebisty aż się lekko z dziwiłam. Porobiłyśmy sobie z Mary kilka zdjęć, pierw ona :



teraz kolej na mnie :





Potem zrobiłyśmy sobie maseczki i inne duperele przy okazji po obgadywałyśmy trochę chłopaków, dowiedziałam się jak mijała Mary rozmowa z Hazzą w samochodzie oraz jak pachnie co jest dziwne. No podobno też czuć tą jego klatę jak się przytula do niego, muszę się o tym przekonać haha. Po długiej nocy, tak nocy bo już świta padłyśmy zmęczone na łóżko i dalej urwał mi się film, hmm chyba usnęłam. Obudziły mnie jakieś hałasy, co się dzieje? Kto śmie przerywać mój sen? Zabije gnoja.
- Zamknij się bo je obudzisz - usłyszałam jak Liam kogoś upomina. Zaraz, zaraz Liam?
- No patrz jak słodko wyglądają, może je obudzimy? - spytał Niall z nadzieją.
- Nawet nie próbujcie bo zatłukę, dobranoc - ziewnęłam i znowu odpłynęłam.
Nagle poczułam na sobie wodę, lodowatą wodę na co momentalnie z piskiem wyskoczyłam z łóżka kontem oka zauważyłam, że Mary robi to samo co ja. U nas w pokoju stało pięciu chłopaków szczerzących się jak banda idiotów, starałam się uspokoić pomagało im to, że byli ubrani jedynie w bokserki więc wszystko co najlepsze... no prawie wszystko co najlepsze było widoczne dla nas. Mm, ale to są dupy no ja wam mówię cud, miód i malina.
- Co za debil wpadł na ten pomysł? - spytała się w miarę spokojnie Mary
Niestety odpowiedzi nie uzyskała co było prawie pewne.
- Co wy tu robicie?
- Przyszliśmy was obudzić na śniadanie
- No to wypad z stąd bo się musimy ubrać
Szybko razem z Mary ogarnęłyśmy się ja założyłam rurki, koszulkę w paski, szelki i trampki, a Mary ciemne rurki, koszulkę i na to koszula w stylu Harrego. Schodząc na dół spotkaliśmy Louisa, który oczywiście chciał mnie zabić za taki ubiór.
- Co ty masz na sobie?
- Ubranie?
- Nie rób ze mnie kretyna.
- Nie muszę tego robić skarbie, sam wiesz że jesteś kretynem
Louis już się nie odezwał. Pasuje mi mieszkanie z pięcioma bogami bo wszyscy przy stole siedzieli w bokserkach, nawet Liam się nie ubrał nie liczą się z tym, że w domu są dwie kobiety? Oczywiście śniadanie minęło nam w wspaniałej atmosferze, niestety po nim nam się nudziło więc wpadłam na pomysł gry w butelkę na co każdy przystał. Najpierw kręciłam ja, wypadło na Mary hahaha.
- No Mary kochanie ty moje pocałuj Hazze - powiedziałam szczerząc się jak głupia, a Mary jak to Mary wykonała moje zadanie, a Stylesowi się to najwyraźniej spodobało.... Tak! Potem wypadło na Liama, następnie Payne kręcił i wypadło na Zayna, potem Malik wylosował Nialla a on Harrego, a Styles... mnie?O mamuniu boje się!...






Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Ale wiecie jak to jest szkoła jeszcze nowa, zadają na prawdę dużo materiału, a mój komputer ostatnio odmówił mi posłuszeństwa i się popsuł. Dzisiaj zaczynam od 9 więc dodaję rozdział, mam nadzieję że się wam podoba, a jak nie to trudno. Piszę jak piszę nie musi się każdemu podobać... No to do następnego o ile jeszcze ktoś to czyta. Wszelkie pytania kierujcie na aska, podałam go pod poprzednim rozdziałem ,http://ask.fm/MissPaola7  a jak coś to częściej jestem na twitterze. https://twitter.com/HoranIsMyHero7

Pauline...