Napisał do mnie Louis z pytaniem jak się czuje, on jest taki słodki. Szybko wyskrobałam na klawiaturze odpowiedź "nie narzekam ale mogło by być lepiej a jak tam u ciebie?". Nigdy nie przypuszczałam, że nasza rozmowa będzie trwała ponad 3 godziny, szczerze to czułam się jakbym dopiero co dostała tą wiadomość od Tomlinsona. A tak w tajemnicy to jestem jego największą fanką ;) Tak, tak lubię 1D i wiem, że nie powinnam mówić, że kogoś najbardziej lubię, no ale Tommo jest taki cudowny i słodki... Napisałam jeszcze tylko "Ja już spadam Louis jest już prawie 23, a mam atak kosmitów w domu, nigdy nie wiesz jak cię obudzą. A więc dobranoc ;*". Następnie poszłam do łazienki się wykąpać, ach zeszło mi tam ponad 30 minut, kobiety, haha przebrałam się w moją seksi piżamkę (za dużą koszulkę Jaya, którą mu kiedyś ukradłam, ale cii) potem jako tako popatajałam do łóżka, Jezu czuję się jak jednorożec, patatajam i wgl w końcu położyłam się na moim strasznie wygodnym łóżku. Niestety ktoś nie pozwolił mi zasnąć bo po chwili rozległo się pukanie, Boże nigdy więcej kosmitów w domu.
- proszę - powiedziałam, za drzwiami stał Max, boosko.
- cześć Van, idziesz już spać?
- miałam zamiar - jednak widząc jego minę dodałam - ale właź
- nie no to jak przeszkadzam to już pójdę
- jak wyjdziesz to będzie foch, a więc właź do tego pokoju bo cię lampką pierdolnę w łeb i po co ci to?
- przekonałaś mnie, jak się czujesz?
- ja dobrze, a ty? Bo nie wierzę, że sam z siebie do mnie przyszedłeś, masz gorączkę czy coś? Sorry, ale termometru tutaj nie mam - powiedziałam bardzo, bardzo szybko.
- musisz mówić 151900 słów na minutę?
Odpowiedziałam jedynie szerokim uśmiechem i twierdzącym kiwaniem głowy.
- nie czaję cię czasem, mam pytanie czemu nie chciałaś z nami gadać przez skajpa? co się stało?
No i trafił chłopak w sedno, czemu się do nich nie odzywałam? Bo po pierwsze nie lubię Nathana i mam do tego powody, których zdradzała nie będę ( z góry przepraszam wszystkie fanki Natha). Po drugie zabrali mi mojego jedynego braciszka, chodzi mi o to, że Jay bardzo rzadko kiedy dzwonił, a jak już to robił to cały czas nawijał jak katarynka o The Wanted, a mną się już w ogóle nie przejmował, czułam się taka... niepotrzebna. No, a trzeci argument,jak ostatnio tu byli to strasznie się z nimi zżyłam, a potem jak wyjechali czułam się jak wrak człowieka, dobrze, że Mary mnie pocieszała, bardzo ją kocham!
- hej odpowiesz mi? - z myśli wyrwał mnie głos Maxa, chłopak siadł na łóżku i mnie przytulił
- to za trudne - szepnęłam
- postaram się zrozumieć, powiedz mi proszę
- ehh, dobra - powiedziałam mu moje trzy punkty, mówiąc o tym byłam bliska płaczu.
- jak mogłaś pomyśleć że zabierzemy ci Jaya?!?!- wydarł się, szybko mu zatkałam mordę, teraz ta trudniejsza część mojego życia.
- zamknij japę, nie powiedziałam ci wszystkiego
- a więc słucham
No już powiedz mu Van, dasz radę przecież jesteś silna, dopingowanie się w myślach chyba nie pomaga za bardzo.
- jak wyjechaliście to byłam... byłam...kurde byłam blisko popadnięcia w anoreksję, Mary mnie z tego w porę ogarnęła jestem jej bardzo wdzięczna bo gdyby nie ona to mogło by mnie już tu nie być - powiedziałam cicho bojąc się reakcji Maxa, zauważyłam w jego oczach łzy.
- czemu... czemu... - Jezu dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem dla nich ważna - jak to bliska popadnięcia w anoreksję? -dodał łamiącym się już głosem
- nie jadłam, nie piłam aż wylądowałam w szpitalu, lekarze i pielęgniarki na siłę wciskali we mnie jedzenie, ale ja potem szłam do łazienki i... no i wiesz co, jedynie Mary udało się do mnie dotrzeć, nie wymuszała na mnie tego abym jadła ona tylko przy mnie była i się o mnie troszczyła przy niej czułam, że komuś na mnie zależy bo niestety o rodzicach nie mogę tego powiedzieć wiesz jaka jest sytuacja, na Jaya też nie mogłam liczyć bo prawie w ogóle nie dzwonił. W końcu po jakimś czasie wróciłam do formy, ale było bardzo ciężko
- nie mogłaś chociaż do mnie zadzwonić albo do Toma czy Sivy? My cię zawszę wysłuchamy
- i co bym wam powiedziała "Cześć chłopcy jestem w szpitalu bliska śmierci, a to wszystko przez was" - uu zawiało ironią hyhy ;)
- lepsze to niż nic - westchnął ciężko chłopak
- tsaa, wiesz jak już idę spać ale mam sprawę
- nie, nie będę siedział cicho
- nie o to mi chodzi, mów sobie komu tam chcesz mam to w dupie
- a więc jaka to sprawa?
- prześpisz się dziś ze mną? ale w sensie, że razem w jednym łóżku nic więcej - wyjaśniłam gdy zobaczyłam jego minę
- jesteś pewna? - niech mi ktoś powie czy on się wahał ?
- tak, wiesz po prostu gdy wspominam już wiesz co to potem śnią mi się koszmary
- okey, no to dobranoc Nessi - powiedział Max kładąc się na łóżku
- znowu Nessi? czy ja jestem potworem jakimś?
- tak znowu Nessi, to pozostawię bez komentarza, dobranoc
- dobra Łysolku, dobranoc
Ułożyliśmy się wygodnie w łóżku, Max jest dla mnie jak brat tak samo jak Tom czy Siva. Po jakimś czasie rozmyślań zasnęłam...
Dzień dobry ! wróciłam, w końcu mam czas na napisanie i dodanie rozdziału, w szkole ciągle testy i kartkówki, a w soboty dostaje artykuły do napisania do gazety. Przepraszam wszystkich czytelników za tyle czekania... o ile wgl ktoś to jeszcze czyta. Nie mam pomysłów co tu napisać bo moje życie powoli mi się wali na łeb, ale rozdział jako taki w końcu dodałam dowiedzieliśmy się tutaj trochę historii Vanessy, ale to jeszcze nie wszystko. Jej życie to ciągłe wzloty i upadki mimo że ma sławnego brata. Jak zobaczę że ktoś to jeszcze czyta to dodam nowy rozdział za który jeszcze dzisiaj się biorę.
Pozdrawiam was kochane i kochani ! <3
Pauline xx

Oczywiście, że będę czytać :)
OdpowiedzUsuńGośka
To dobrze bo już mam prawie gotowy kolejny rozdział ;)
UsuńPozdrawiam xx
Cudowny rozdział. Podoba mi się. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i zapraszam cię na mojego bloga : http://opowiadania-klamatynka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdziękuje za miłe słowa, cieszę się że ci się podoba ;) na pewno wpadnę na twojego bloga ;)
Usuń